Tytułowe zdanie brzmi jakoś niezręcznie. Szczególnie słowa „swoją kobietę”. No bo kim ona jest – sprzętem kuchennym? Pierwszą rzeczą, którą trzeba zapamiętać, jest fakt, ze kobieta nie może być „czyjaś”. Śpi z Tobą, spędza czas itp. tylko dlatego, że tego chce. A nie dlatego, że do Ciebie „należy”. Wynika stąd naturalny wniosek: jeśli chcesz, aby dziewczyna nadal z Tobą sypiała, rób tak, by tego chciała.
Jak utrzymać swoją kobietę
Cała sztuka sprowadza się więc do zadania zwanego uwodzeniem. To zadanie, w miarę rozwoju znajomości, z jednej strony staje się prostsze (kobieta staje się bardziej podatna na Twoje wpływy, znikają początkowe obawy), z drugiej jednak strony pojawia się cały zestaw czynników stanowiących przeszkody. Na przykład to, że może w Tobie odkryć coś, co jest dla niej cechą odstraszającą. Albo też to, że może zacząć mieć halucynacje słuchowe i usłyszeć marsza Mendelssohna (a chyba nie tego chcesz, prawda?). Lub też Twoje miejsce może zająć ktoś inny. I właśnie temu ostatniemu przypadkowi przyjrzymy się bliżej.
Na początku spróbujmy odpowiedzieć sobie na oczywiste pytanie: „Po co?”. Przecież zawsze, wydawałoby się, można znaleźć kogoś innego. Kobiet nie brakuje, w gruncie rzeczy.
Odpowiedź, według mnie, jest równie oczywista, co pytanie: „Dlatego, że tego chcę”. Nie wszystkie kobiety są takie same. Czasami wysiłek, jaki należy włożyć w znalezienie równowartościowego zamiennika, zaczyna przewyższać nakład starań związanych z zachowaniem status quo.
A zatem mamy następujące możliwości:
1. MLTR (multi long-time relationships).
To sytuacja, gdy otwarcie powiedzieliście sobie „po prostu się spotykamy i spędzamy razem czas, uprawiamy seks i nie stanie się tragedia, gdy ktokolwiek z nas będzie spać z kimś jeszcze”. Sytuacja ta przypomina nieco „wolny rynek”, kiedy wrogów po prostu nie ma. To znaczy, że „niebezpieczeństwo”, że kobieta odejdzie do innego jak gdyby zostaje stłumione w zarodku – po prostu nie ma powodu by odchodzić. Ta prosta w teorii idea może jednak okazać się nieprosta w praktyce. Podstawowe niebezpieczeństwo polega na tym, że dziewczyna może kogoś „pokochać”, to znaczy zapragnąć być tylko z tym kimś. Wtedy znowu stajesz przed zadaniem, które sobie postawiłeś na początku.
2. „Wzniesienie murów” w rodzaju tych, jakie buduje większość ludzi.
Zazdrość, awantury, przeganianie innych facetów muchołapkami… Negatywne reakcje na propozycję pójścia w jakieś miejsce publiczne (na przykład do klubu) – bo tam jest przecież tylu innych facetów! Lub też niepozwalanie jej na wyjście gdziekolwiek samej.
3. Warto jednak pamiętać, że mury obronne przestały spełniać swoją funkcję wraz z wynalezieniem ciężkiej artylerii.
Nie jesteś w stanie „paść” kobiety przez 24 godziny na dobę nawet wówczas, gdy mieszkacie pod jednym dachem. Nie wspominając nawet o sytuacji, gdy tylko się „spotykacie”. Co więcej, podobna taktyka może wywołać efekt odwrotny do zamierzonego. Czyli bunt na okręcie. Gdy sumiennie pilnowana dziewczyna wybierze się do klubu, wtedy – choćby tylko po to, by zrobić Tobie na przekór – zakręci się wokół jakiegoś współimprezowicza.
4. Duch przekory — to ogólnie rzecz ujmując dosyć silna siła napędowa.
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że właśnie z przekory dziewczyna, której zabroniono spotykać się z facetem, nieakceptowanym przez rodziców, jeśli nie prześpi się z nim w najbliższym czasie, to przynajmniej znajdzie sobie kogoś, kto z punktu widzenia jej rodziców jest jeszcze gorszym „draniem”. Szesnastolatkami ten duch po prostu rządzi, chociaż w starszym wieku zwykle również nie zamiera.
5. Na koniec warto zastanowić się, kto może zająć się tak kłopotliwą sprawą, jaką jest strzeżenie Twego skarbu.
Kto znajduje się przez okrągłą dobę w pobliżu kobiety i może jej przypilnować? Jedynie ona sama. Przypomnij sobie o istnieniu pewnej wrodzonej cechy kobiecej. Przedstawicielki płci pięknej z chęcią przyjmują zaloty wielu adoratorów, jednak do pełni szczęścia potrzebują tego jedynego, najlepszego ze wszystkich.
Jak więc utrzymać pozycję tego „najlepszego”?
1. Każda kobieta, jak każdy z nas, ma swoje potrzeby.
Oprócz potrzeb seksualnych, z pewnością ma też inne. Odkryj je i upewnij się, że w pełni je zaspokajasz. Przede wszystkim dobrze musisz znać te, których niezaspokojenie stanie się bodźcem do poszukiwania możliwości zaspokojenia tych potrzeb „na boku”, z kimś innym niż Ty.
2. Mam na myśli potrzeby emocjonalne. Na nich skup swoją uwagę!
Ona potrzebuje mężczyzny, z którym będzie jej niebezpiecznie, który jest w stanie dodać życiu smaczku. Być może takiego, który potrafi pędzić w nocy nieznaną ulicą ze zgaszonymi reflektorami? A może marzy o pieszczotach i trosce? A może o jednym i drugim? Lub jeszcze o czymś innym? Poszukaj, zbadaj rynek i zostań najlepszym dostawcą. Pamiętaj o tym, że sytuacja na rynku lubi się zmieniać ;).
3. Tym, co nas podkręca, jest przede wszystkim konkurencja.
Stopień jawności tej konkurencji zawsze trzeba dostosować do konkretnego przypadku, jak również do tego, w jakim stopniu możesz uważać się za „jej” mężczyznę. Podstawowa zasada brzmi: kobieta powinna zdawać sobie sprawę z niepewności swego położenia. Bądź czujny, ale nie przesadź — dziewczyna może odmówić długofalowych inwestycji w zbyt niestabilny i ryzykowny biznes. Jeszcze raz powtarzam: wszystko zależy od konkretnej sytuacji.
4. Dokładnie zbadaj kwestię, w jakim stopniu ona sama czuje się „Twoja”.
Odstępstwa od sytuacji optymalnej grożą rozpadem. Jeśli będziesz zbyt mocno naciskać – zobacz punkt 2. Jeśli poczuje się bardziej wolna, niż by tego chciała – zacznie sprawdzać granice tej wolności, próbując wywołać w Tobie zazdrość (wiadomo jak). W ten sposób będzie chciała się dowiedzieć, na ile jest dla Ciebie ważna i potrzebna.
5. Zawsze bądź dla niej interesujący, lecz nie do końca zrozumiały i odkryty. Przewidywalność zabija uczucia.
6. Naucz ją dzielić się z Tobą fantazjami (choćby tymi seksualnymi). W miarę możliwości wcielcie je w życie i stwórzcie nowe.
7. Powiedz (lub nawet pokaż) jej, jak się podrywa dziewczyny.
Daj jej do zrozumienia, że jesteś w tym dobry. Wtedy każdego „uwodziciela” będzie mimowolnie porównywać z Tobą. I jeśli wszystko robisz prawidłowo – nie będzie to bynajmniej działało na jego korzyść. Dziewczyna z uśmiechem politowania będzie patrzeć na innych chłopaków, podejmujących szczeniackie próby zdobycia jej numeru telefonu. Jeśli Ci o tym powie – cudownie, będziesz miał okazję mruknąć i z poważną miną twarzy wytknąć adoratorowi błędy w sztuce. Ale nie poświęcaj temu „drobiazgowi” zbyt wiele czasu i uwagi.
I jeszcze raz. Pamiętaj, że kobieta nigdy nie jest “czyjaś”. Nawet jeśli sama uważa się za “Twoją”, powinieneś rozumieć fakt, że jest z Tobą dlatego, że tego chce. Przestanie chcieć – nie będzie. To proste.