Myślę, że wszyscy zwrócili uwagę na fakt, że autorzy wszelkich relacji z podrywu zwykle piszą o nietypowych lub wręcz niepowtarzalnych wydarzeniach. Typu „seks w ciągu 12 godzin od poznania” lub „seks z trzeba kobietami w środku parku”.
Z jednej strony – tak, to prawda, są to realne przypadki z życia wzięte, które dają pogląd na temat tego, co w zasadzie można osiągnąć. Jest jednak jedno „ale”. Bynajmniej nie wszystkie sytuacje są tak barwne – nie brakuje i zwyczajnych, niczym nie wyróżniających się zdarzeń a’la „klasyczny podryw”. Co więcej, dla początkujących (a na co mistrzom byłyby te relacje?) opisy standardowych sytuacji są znacznie bardziej przydatne.
A więc zaczynamy:
Klasyczny model uwodzenia kobiety
Komentarz: Jest to metoda klasyczna i najprostsza. Polecana jako technika bazowa do wykorzystania przez początkujących. Rekomendowana także tym, którym zależy na nawiązaniu długotrwałych, spokojnych i komfortowych relacji. Metodę wcielił w życie Red Gremlin.
Zalety:
Nie są stosowane żadne specjalne środki, dzięki czemu łatwo jest powtórzyć proces uwodzenia, nie posiadając konkretnych umiejętności. Bonus: jeśli masz ochotę, możesz nawiązać długotrwałą relację z normalną dziewczyną.
Wada:
Długo.
Komentarz: Metoda została, nieco sztucznie, ujęta w formie punktów. Stało się to dopiero podczas jej opisywania. W czasie stosowania o jakiejkolwiek strukturze nie myślałem. Znaleźć, przyciągnąć uwagę, zainteresować, uwieść… lub też nie uwieść… Nie pamiętam krótszej wersji całego schematu. Ale po co go pamiętać? Choć przyznać trzeba, że jest w nim czysta prawda. Dzięki tej metodzie wszystko układa się samo
Dzień pierwszy. Zapoznanie.
1. Znaleźć.
Wszedłem do klubu. Udałem się na parkiet. Zobaczyłem.
2. Przyciągnąć uwagę.
Uśmiechnąłem się. Odwróciłem się plecami. Potańczyłem. Znów obróciłem się w jej stronę. Uśmiechnąłem się. Potańczyłem. Rzuciłem parę słów w rodzaju: „Cześć. Jak leci? Jaka odlotowa koszulka!”, a więc o niczym.
3. Zainteresować.
Zniknąłem z parkietu. Wróciłem, ale zacząłem tańczyć w drugim jego końcu. Przechodząc obok, rzuciłem znowu kilka słów. Poszedłem dalej. Zająłem się swoimi sprawami. Przed wyjściem z klubu wróciłem i poprosiłem o numer telefonu.
Dzień drugi. Pierwsza randka. Seks nie jest w planach.
3. Zainteresować.
Zadzwoniłem. Umówienie się na spotkanie zajęło minutę. Przyjechałem. Chwyciłem za rękę, poprowadziłem do samochodu, posadziłem na siedzeniu. Pojechaliśmy coś zjeść i porozmawiać. Następna godzina zeszła na pogawędce o niczym. Celowo nie podejmowałem żadnych kroków. Żadnych podchodów i temu podobnych bzdur. Mimo to okazywałem szczere zainteresowanie i w ogóle miło spędziłem czas. Okazała się mądra – to dobrze.
Komentarz: W sposób świadomy nie wykorzystywałem NLP, jednak jak zapewne rozumiesz, przy pożądanym rozwoju wydarzeń – udana, a przy tym wystarczająco silna relacja układa się jak gdyby sama, opierając się głównie na porozumieniu intelektualnym. Z transu, metafor itd. nie korzystałem wcale.
4. Poderwać
Po tym, jak co nieco przekąsiliśmy, były pocałunki w samochodzie, a następnie „lekkie” kino. Dziewczyna była trochę podniecona. Nie muszę chyba dodawać, że odwiozłem ją do domu.
Komentarz: Przypominam, że od początku nie planowałem szybkiego podrywu.
Dzień trzeci. Druga randka. Seks w planach.
Kawiarnia. Siedzimy, pijemy herbatę, obejmujemy się, między nami samoczynnie układa się wspaniała relacja. „Lekkie” kino, pocałunki. Pomysł, aby pojechać do mnie, pojawia się całkiem naturalnie, bez próśb i namawiania, można rzecz – na fali miło spędzonego wieczoru W domu pocałunki, film, podniecenie, jednak K-test wypada ujemnie. Powód: „Jeszcze jest zbyt wcześnie, muszę się do Ciebie przyzwyczaić”. W rewanżu w ramach K-testu też daję minusa i wiozę ją do domu. Zrozumiawszy, że moja wybranka z pewnością pomyślała, że chcę tylko seksu i że jestem zwykłym uwodzicielem, obejmuję ją, daję K-plus pod tytułem „ale ty jesteś durna, maleńka”. Wtedy w jej oczach staję się szlachetnym rycerzem, niesłusznie podejrzewanym o niecne cele.
Komentarz: Seks, owszem, był w planach, ale tylko „dla zasady”. Żadnych specjalnych działań w tym kierunku na drugiej randce nie podejmowałem. Metafory i trans zakończyłyby się seksem jeszcze tego samego dnia, może nawet już w kawiarni.
Komentarz: W rzeczywistości zadziałał standardowy w takiej sytuacji mechanizm. Zostałem odebrany jako „dobry chłopak”. Dziewczyna chciała, miała zamiar „dać”, ale ponieważ jestem „dobrym chłopcem” zapragnęła dostać ode mnie nie tylko chwilę fizycznej bliskości, ale i bliskość emocjonalną. A ta wymaga nieco dłuższej znajomości. Innymi słowy, dziewczyna świadomie hamowała seks, nie zwracając uwagi na swoje pobudzenie.
Komentarz: Jest jeszcze coś, o czym warto wspomnieć. Sytuacja niezbyt częsta, która miała miejsce u mnie w domu. Jej argumenty nie były zwyczajne, w rodzaju: „Jeszcze krótko się znamy, to dopiero druga randka” (To poziom przekonań, który – jeśli chcesz – można zmienić przy pomocy prostego „przeramowania”), a stosunkowo rzadko spotykane: „Czuję, że narazie jest jeszcze za wcześnie” (To emocje, poziom wartości, przeramowanie nic tu nie da). Sądzę, że można było zastosować trans i metafory, ale nie jestem pewien. Może było już późno…
Dzień czwarty. Trzecia randka. Seks w planach.
Poszliśmy do kina. Później pojechaliśmy do mnie. Na podwórzu, siedząc w samochodzie, zaczął się „koszmar”. „Muszę jechać do domu, jutro mam wcześnie pobudkę, chcę, żebyśmy mieli dla siebie całą noc, potrzebuję jeszcze czasu”. Najprawdopodobniej wtedy bym przeszarżował, ale co pół godziny dzwoniła jej komórka. Po trzecim telefonie odwiozłem ją do domu. Powiedziałem: dzwoń, nie zapominaj. Poprosiła, abym to ja do niej dzwonił, obiecała mieć dla mnie czas o każdej porze. Super – stwierdziłem – ale w weekend jestem zajęty, idę na imprezę. Prosiła, aby nie podrywać innych dziewczyn. Z jakiej racji – odpowiedziałem – nie spałem z Tobą, więc na razie „jesteś dla mnie tylko znajomą, inaczej nie mogę Cię nazwać”. Przejęła się. Zdenerwowała. Bywa. Ma u mnie potężny K-min.
Komentarz: Zadziałał kolejny mechanizm. Tak bardzo spodobała jej się nasza znajomość, że bała się przedsięwziąć jakiekolwiek kroki lub na coś mi pozwolić (seks), aby nie doprowadzić do końca znajomości. Dałem jej do zrozumienia, że jeśli nie będzie seksu, bezwarunkowo nie będzie też dalszych spotkań.
Gdyby następnego dnia nie musiała wcześnie wstać i mogłaby zostać na noc, seks miałby miejsce.
Dzień piąty. Czwarta randka. Seks w planach.
Spotkanie. Jedziemy do mnie. Seks. Nic niezwykłego.
Komentarz: Wszystko zrozumiała prawidłowo.
Dodatkowa rada. Przy takim obrocie spraw należy po wszystkim być czułym, pokazać zrozumienie, dziewczyna powinna odczuć, że po seksie jest tylko lepiej, że przed nią cudowna i długa kontynuacja znajomości z kimś tak wspaniałym, jak ja (Ty). Tak właśnie powinna wyglądać trzecia randka.
Komentarz: Teraz, pod warunkiem istnienia chęci i zastosowania prawidłowych ruchów, można dziewczynę rozkochać w sobie na amen.
Dla tych, którzy nie są w temacie:
To nie jest szybki podryw. Przy zastosowaniu takiego schematu, czas na seks przychodzi na trzeciej randce.
Po nim zaś rzucać dziewczyny nie wypada. Osobiście nie zamierzam jej tego robić. Uczynić z niej „suczki pokojowej” – również.